Wielki powrót!
W piatek po raz kolejny bobowie nie raczyli pojawić sie na budowie. Byliśmy akurat na miejscu więc zadzwoniliśmy zapytać dlaczego. Okazało się, że przyczyną są opady deszczu... 30km dalej. Nieistotne, że u nas świeciło słońce. Ważne, że u nich padało. Tym samym potwierdziły się nasze obawy, że nasz rzekomy wykonawca, to jedynie pośrednik i to zresztą nieudolny. W trakcie ostatniego miesiąca udało mu się ściągnąć ekipę na budowę tylko raz. Wymurowali wtedy 4 bloczki, z czego jeden potem odpadł. Wieczorem wysłaliśmy więc maila, który mniej więcej oddawał nasze oczekiwania i nastroje. Pomogło o tyle, że dziś ekipa pojawiła się na placu budowy (po 34 dniach przestoju zamiast 2!!) i zaczęli pracę.
Rozszalowali do końca strop, załatali dziury gdzie wyszło zbrojenie, posprzątali trochę na działce, ogarnęli działkę sąsiednią, na której wcześniej zrobili syf i wymurowali pierwszą warstwę poddasza. Murowali także od razu zaczątki ścian działowych więc mamy już zarys wszystkich pomieszczeń u góry. Niestety przez ilość palet na stropie niewiele jeszcze widać. Poniżej fotorelacja:
Stoję w zapasowym pokoiku, na wprost nasza sypialnia:
Stoję w pralni. Dalej mamy łazienkę, schody i naszą sypialnię:
Obracam się w lewo. Za pralnią jest gabinet:
W wykuszu jest pokój najmłodszej inwestorki:
Oprócz tego z ostatnich prac udało nam się rozebrać jedną część z budyneczków gospodarczych i wywieźć odpady (oprócz papy). Wyglądało tak:
W trakcie:
A tak aktualnie. Budyneczek rozebrany a odpady wywiezione. Przy okazji pozbyliśmy się całego drewna z rozbiórki, złomu i 5m3 śmieci. Od razu lepiej:
Podobno jutro ciąg dalszy murowania. Nie uwierzę, póki nie zobaczę na własne oczy...