Studnia gotowa
Dziś udało się dokończyć studnię. Szczęśliwie okazało się, że nie trzeba wiercić głębiej, 16 metrów wystarczyło. Trzeba było jedynie wprowadzić ażurową rurę o mniejszej średnicy, bo odwiert miał tendencję do zasypywania się. Panowie stwierdzili, że nie pamiętają kiedy zrobili tak płytką (czytaj: tanią) studnię. W przyszły piątek planujemy montaż pompy i będzie można zacząć płukanie złoża.
Z innych rzeczy to dziś, po niemal trzech tygodniach wrócili bobowie. Oczywiście pogoda była iście budowlana, czyli sypał śnieg. Płatki wielkości pięści. Kiedy najmłodsza inwestorka zebrała jednym płatkiem w buzię to śnieg zakleił jej oko, nos i pół policzka :D Gruntowa droga dojazdowa również dostarczyła wrażeń. HDS, który przywiózł resztę YTONGa na ściany poddasza zakopał się w błocie. Na szczęście studniarze nie zdążyli odjechać więc miał kto pomóc przy wyciąganiu go.
Panowie dali radę dziś rozebrać murek pod komin (przesunęlismy komin więc murek wyszedł w innym miejscu) i wymurować nowy. Dodatkowo rozszalowany został cały strop w środku i położona została pierwsza warstwa ścianki działowej w kuchni. AŻ 4 sztuki. O godzinie 13, kiedy wkońcu przestało padać i wiać, bobowie zebrali się i pojechali do domu.
Z punktu widzenia inwestora efekty na dziś nie są oszałamiające. Tak wiem, pogoda. Ale mimo wszystko. A poniżej fotorelacja:
Z lewej wejście do domu. Potem wnęka gdzie będzie łazienka i garderoba. Po prawej kuchnia i jadalnia.
Zbliżenie kuchni. Póki co pomieszczenie wydaje się stanowczo za małe na kuchnię. Ale wiem, że kiedy je wykończymy i umeblujemy będzie ok.
Salon. A po prawej mama ogląda pokoik. Być może kiedyś to będzie jej lokum.
Jutro ciąg dalszy. Teoretycznie po majówce, 8.05 mają wejść dekarze. Byłoby super. W końcu bylibyśmy mniej zależni od pogody.
A teraz idę wygrzać stopy pod kocykiem. Działka i droga zostały kompletnie rozjeżdżone przez ciężki sprzęt. Sam wóz do wiercenia studni to 32T. Miałam więc okazję do doskonalenia gimnastyki figurowej na śliskiej glinie. Teraz czas na ciepełko :)