Ufff
Trudny dzień. Ale owocny. Zawitała dziś u nas koparka i pozbyliśmy się trzech głębokich dołków. Zasypaliśmy szambo, zbiornik na deszczówkę i obsypaliśmy dom od strony drogi. W końcu jest bezpiecznie i mogliśmy zdjąć ogrodzenie na długości domu. Poza tym wędrówka z elektrykiem w celu zaznaczenia gniazdek. Poszło w miarę sprawnie bo projekt gotowy od dawna. Oczywiście schody zaczęły się kiedy mąż oddelegował do wytyczania mnie. Bo owszem ustalaliśmy, owszem to ja wymyślałam gdzie mają być gniazdka. Ale litości to było pół roku temu. Dziś więcej nam mówiły projekt i opis stworzone przez męż,a niż moja pamięć.
Tak oto prezentuje się Wena i jej otoczenie po dzisiejszym dniu:
Jeszcze niedawno podjazd wyglądał tak:
A dziś jest tak:
A jutro ciąg dalszy...