Tragedia zamiast postępów
Planowaliśmy pod koniec tygodnia zamknąć etap tynków a od przyszłego tygodnia działać z podłogówką. Tymczasem wczoraj miał miejsce jeden z najgorszych dni ever. W efekcie budowa chwilowo stoi a my czwarty raz szukamy tynkarzy. Mam nadzieję, że szef ekipy jednak ogarnie temat i znajdzie ludzi, bo zostały raptem 3 pomieszczenia do zrobienia i jedno do poprawy. Chłopaki zdążyli zarzucić ściany tynkiem przed wypadkiem ale już ich nie zatarli i nie wygładzili ściany.
Miałam w głowie wiele scenariuszy na to, co na budowie może pójść nie tak. Ale śmiertelnego wypadku komunikacyjnego nie przewidziałam. Naszemu tynkarzowi fizycznie nic się nie stało. Ale psychicznie będzie dochodził do siebie jeszcze dłuższy czas. Jego brat też i tym sposobem został nam do pracy jedynie pomocnik...
A może tak rzucić wszystkim i wyjechać w bieszczady?