Dzień 14. Szalowanie i zbrojenie wieńca.
Kolejny dzień prac za nami. I jeszcze więcej nowych bubli. Dziś tylko kilka zdjęć, bo na komenatrz już nie mam siły.
Kolejny dzień prac za nami. I jeszcze więcej nowych bubli. Dziś tylko kilka zdjęć, bo na komenatrz już nie mam siły.
Wczoraj Panowie kontynuowali prace. Ukończone zostały ściany kolankowe oraz pociągnięte do 6/7 warstwy ściany szczytowe. Coraz lepiej widać przyszły rozkład pomieszczeń.
Wieczorem odebraliśmy wiadomość od wykonawcy, która w zasadzie potwierdza, że zatrudnienie go było błędem. Pierwszy raz spotykam się z taką bezczelnością, żeby odmówić inwestorowi informacji o tym czy prace są wykonywane zasobami firmy, która podpisała umowę czy siłami firm podwykonawczych. Pomijam kwestie współpracy, ale pozostają jeszcze kwestie odpowiedzialności, gwarancji (szczególnie przy spółkach z o.o.) oraz solidarnej odpowiedzialności za wynagrodzenie dla podwykonawców. Oczywiście taka forma współpracy jest w porządku ale PO zapoznaniu się z warunkami takimi jak zakres powierzonych prac czy roszczeń i gwarancji i pisemnej zgodzie ze strony inwestora. Jak dla mnie niedopuszczalne jest, żeby wykonawca przy moim wyraźnym sprzeciwie przekazał dokumentację, dostęp do nieruchomości oraz odpowiedzialność na rzecz innego podmiotu. Szczęśliwie nasza umowa oraz Kodeks Cywilny twierdzą tak samo. Dodając do tego obrażanie kierownika budowy, z którym odmówiło się rozmowy i w efekcie nie widziało go na oczy, niesłowność, kłamstwa i bezczelność, mamy pełny obraz porażki i żenady prezentowanej przez wykonawcę. Najpewniej sprawa skończy się w sądzie, ponieważ absolutnie nie wyrażam zgody na takie zachowanie. Jeśli okaże się, że zgodnie z naszymi obawami a wbrew zapewnieniom wykonawcy na budowie znajduje się firma podwykonawcza, prace zostaną wstrzymane do czasu wyjaśnienia sprawy. Dlatego obawiam się, że zalewanie wieńca i wykańczanie ścian poddasza nastąpi za kilka tygodni, siłami innej firmy. Miało być tak pięknie a wyszło jak zwykle.
Poniżej kilka zdjęć z wczorajszych postępów:
Po prawej pralnia, po lewej łazienka.
Inne ujęcie:
Nasza sypialnia:
Po lewej gabinet, po prawej pokój córki:
Pokój córki:
Zapasowy pokój i nasza sypialnia:
I trochę z zewnątrz:
W piatek po raz kolejny bobowie nie raczyli pojawić sie na budowie. Byliśmy akurat na miejscu więc zadzwoniliśmy zapytać dlaczego. Okazało się, że przyczyną są opady deszczu... 30km dalej. Nieistotne, że u nas świeciło słońce. Ważne, że u nich padało. Tym samym potwierdziły się nasze obawy, że nasz rzekomy wykonawca, to jedynie pośrednik i to zresztą nieudolny. W trakcie ostatniego miesiąca udało mu się ściągnąć ekipę na budowę tylko raz. Wymurowali wtedy 4 bloczki, z czego jeden potem odpadł. Wieczorem wysłaliśmy więc maila, który mniej więcej oddawał nasze oczekiwania i nastroje. Pomogło o tyle, że dziś ekipa pojawiła się na placu budowy (po 34 dniach przestoju zamiast 2!!) i zaczęli pracę.
Rozszalowali do końca strop, załatali dziury gdzie wyszło zbrojenie, posprzątali trochę na działce, ogarnęli działkę sąsiednią, na której wcześniej zrobili syf i wymurowali pierwszą warstwę poddasza. Murowali także od razu zaczątki ścian działowych więc mamy już zarys wszystkich pomieszczeń u góry. Niestety przez ilość palet na stropie niewiele jeszcze widać. Poniżej fotorelacja:
Stoję w zapasowym pokoiku, na wprost nasza sypialnia:
Stoję w pralni. Dalej mamy łazienkę, schody i naszą sypialnię:
Obracam się w lewo. Za pralnią jest gabinet:
W wykuszu jest pokój najmłodszej inwestorki:
Oprócz tego z ostatnich prac udało nam się rozebrać jedną część z budyneczków gospodarczych i wywieźć odpady (oprócz papy). Wyglądało tak:
W trakcie:
A tak aktualnie. Budyneczek rozebrany a odpady wywiezione. Przy okazji pozbyliśmy się całego drewna z rozbiórki, złomu i 5m3 śmieci. Od razu lepiej:
Podobno jutro ciąg dalszy murowania. Nie uwierzę, póki nie zobaczę na własne oczy...
W piątek udało się uzbroić naszą studnię w pompę. Oczywiście w ferworze walki nie zrobiłam żadnego zdjęcia. Kolejny raz mieliśmy szczęście i woda oczyściła się szybciutko. Po kwadransie była już przejrzysta, zobaczymy jak długo będzie się klarować do końca. W końcu mamy dostęp do wody o akceptowalnym ciśnieniu i napełnianie wiaderka nie trwa 3 minut tylko kilka sekund. Myślę, że za kilka tygodni woda będzie się nadawała do przebadania pod kątem potrzeby uzdatniania.
Reasumując:
Czas wykonania: 3 dni ( z czego jeden 'dzień' na motaż pompy, jakieś 1,5h)
Głębokość odwiertu 16m
Lustro wody 5,3-5,5m
Wydajność źródła 10m3/h
Wydajność pompy 3,6m3/h
Woda pobierana jakoś z dziesiątego metra.
Koszt - niespełna 10tys. Trzeba jeszcze dodać hydrofor w budynku ale w 11 tys. powinnismy się zamknąć.
Wykonanie: Drillpol (www.drillpol.com) Polecam :)
Porównując opcję przyłącza do wody miejskiej (przekop pod Drogą Wojewódzką, 60m sieci w drodze wenętrznej, projekty i formalności) wykonanie studni było jedyną słuszną decyzją. Szczególnie biorąc pod uwagę, że studnia jest płytka i czysta. I nie bez znaczenia jest fakt, że temat został załatwiony szybko, sprawnie i profesjonalnie, na dodatek w miłej atmosferze. To tak dla kontrastu do tematów stricte budowlanych. Bo kiedy na działce sporo się dzieje (studnia, porządki, rozbiórka budynku gospodarczego) to w budynku przez ostatni miesiąc zostały wymurowane 4 (tak CZTERY!!) bloczki. Z czego jeden odpadł. Ręce opadają a ciśnienie rośnie. Poniedziałek jest dniem ostatniej szansy. Ekipa albo sie pojawi i wznowi prace albo zapłaci karę umowną, posprząta swój syf i pojedzie do domu.
BTW, macie dobrego dekarza ze Śląska? Tak na wszelki wypadek....